poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Kleptoman w sklepie papierniczym

Witajcie, 

Słowem wstępu wrócę do ostatniego wpisu i polecę wam stronę, która zajmuje się architekturą o której wspominałem. Trafiłem na nią za pośrednictwem bryły, i wywiadu jaki i wam polecam. 

Portal o którym wspominałem znaleźć możecie pod adresem dostępnym w linku

Dziś trochę o remontach i pamięci. 

Zacznijmy od początku. 

Remonty targają ulicami Krakowa, odbijając się nie tylko na nerwach kierowców i mieszkańców, ale i szerokim echem w lokalnej prasie. Ciągle i ciągle mówi się o przebudowie stadionu Wisły, wytyka opóźnienia w budowie estakady na rondzie Ofiar Katynia, czy krytykuje wygląd i użyteczność oddanej niedawno ulicy Długiej. 

Fakt faktem, każdy z wymienionych projektów kuleje, i nie widać możliwych rozwiązań, ale trzeba przyznać, że wszelkie słowa krytyki powinny być złagodzone, bo wszak jeśli nie przebudowa i remont to tak miasto jak i jego zakorkowane ulice, irytować nas będą bardziej. 

Pozwolę sobie, najpierw skupić się na remoncie Ulicy Długiej, inspirowany informacjami jakich zasięgnąłem z prasy, plotek i blogu Fotoszok. To ostatnie źródło utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś z wyremontowaną niedawno ulicą jest nie tak. Wykolejony tramwaj widoczny na zdjęciu zamieszczonym przez Autorkę bloga robi ponure wrażenie, tym bardziej że od momentu oddania jest to trzeci taki wypadek. Coś jest na rzeczy bo sprawą zainteresowany jest ZIKiT oraz inne służby miejskie, które choć przekonane o tym że trakcja na trasie wykonana jest w sposób prawidłowy zleciły Politechnice wykonanie dodatkowych analiz łuku torowiska łączącego ulice Basztową i Długą. Według mnie musi działać tam jakaś siła nieczysta, więc stosowne analizy winni wykonać także okultyści i inne organizacje, dla których chlebem powszednim jest świat eteryczny. Skoro nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze, jak mawia stare powiedzenie. I tutaj może się okazać, że ktoś zaoszczędził lub gdzieś nie użyto tego czego winno się użyć, a słupki na chodnikach dalej wyginać się będą dotknięte magiczną siłą przedniego zderzaka tramwaju. 

Inna kwestia to remont na rondzie Ofiar Katynia- to bodaj mój ulubiony obszar remontowy. Co do tego kiedy prace się zakończą, nie ma jeszcze wspólnego stanowiska. Jedni mówią o przyszłym roku (wiosna) inni uznali, że szybciej zakończy się remont szkieletora, jeszcze inni uważają że remont trwać będzie do kolejnych wyborów. Pewne jest jednak to, że kierowcy nie mają co liczyć na ukończenie dolnej płyty w planowanym terminie to jest do końca października. Wykonawca mówi... 


Niemniej jednak miasto remontuje swoje ulice i dobrze, bo w końcu kiedy remonty się skończą, to jazda po Krakowie stanie się przyjemna i łatwa.


Sorry, I don't remember...

Póki co, można juz wjechać do Krakowa bez większych utrudnień od strony Zakopanego- remonty Zakopianki na razie się skończyły (oby).

www.fakt.pl

Niedawno dowiedziałem się o planowanej przebudowie al. Kijowskiej, skrzyżonia z Czarnowiejską i dalej alejmi. Ponoć ma tam się pojawić więcej pasów (dokładnie 1 więcej) ścieżki rowerowe oraz parkingi. Nie było by w tym nic zdrożnego gdyby nie zapowiadana wycinka około 30 drzew, w rejonie przeprowadzanych prac. Problem polega na tym, że ostatnio dąży się w Krakowie do wycinki wszelkiej zieleni, co nie wpływa najlepiej na komfort życia, ani też pobytu w mieście. Oczywiście ważna jest drożność arterii miejskich, ale nie kosztem drzew, zwłaszcza tych ponad 200 letnich, a dokładnie takie znajdują się obrębie dokonywanych prac. I właśnie sprawa 200 letnich dębow, powoduje protest mieszkańców dzielnicy.

Pamięć.

Pamięć może przejawiać się na różne sposoby, czy to kolekcjonowania zdjęć rodzinnych, pasji związanej z historią czy też chęci pozostawienia po sobie czegoś dla potomnych. 

Remont sukiennic, to nie tylko kwestia zachowania ich świetności oraz kształtu, to także możliwośc pozostawienia po sobie śladu w postaci kuli czasu, jaka zostanie zamontowana na dachu tego obiektu. Dyskusja na temat tego co powinno się w niej znaleźć, przyciągnęła moją uwagę. Postanowiłem wytypować pewne elementy, które opisują nie tylko Kraków, ale i rzeczywistość w jakiej obecnie się znajduje. 

Miejsce piewsze- powinniśmy być szczerzy wobec kolejnych pokoleń, pokażmy im więc zdjęcia miasta jakim jest teraz, sypiących się kamienic, pijanych turystów czy zdewastowanych nawierzchni ulic- a co jak szaleć to z rozmachem.

Miejsce drugie- bardziej poważna propozycja umieszczenia w kuli, nagrania dźwięków jakie odbiają sie echem wśród kamienic otaczających rynek. Piękne w swej prostocie i nie tak komercyjne jak nagrania jakiegoś artysty.

Miejsce trzecie- próbka wody z Wisły. Podejrzewam, że za sto lat będzie ona artefaktem dla badaczy tego jak wyglądała rzeka, przepływająca przez Kraków- powie im coś więcej o nas i o ekosystemie, który za kilka dekad może ulec nieodwacalnym zmianom. 

Miejsce czwarte- ulotki wyborcze. Zapewne dla każdego historyka, będą one cennym źródłem informacji o demokracji w jakiej trwamy, a dla przyszłych pokoleń komików, stanowić będą natchnienie i inspirację. 

Miejsce piąte- lokalni bohaterowie- czyli zbiór małych wizytowek miejsc, które w sposób estetyczny reklamują się tu i tam. Dzięki nim dopełnimy obraz Krakowa, który trwa teraz, pokażemy gdzie jedliśmy i gdzie się bawiliśmy.

Moje propozycje pewnie nie zostaną zrealizowane, ale wydają mi się bardziej sensownymi od tych, które zakładają umieszczenie w kuli włosa G. Turnaua czy nagrań Krakowskich muzyków.

 

www.4.bp.blogspot.com

Pamięć 2. Muzea.

Pewnie wielu z was słyszało o tym, że Sukiennice znów są dostępne dla zwiedzających, to nie mała atrakcja, ponieważ tak bogate w zbiory muzeum nie stoi za każdym rogiem. 

Mniej nagłośnioną sprawą jest muzeum PRL, które nijak nie może poradzić sobie z wystartowaniem. Co ciekawe nie chodzi o fundusze, a o kwestię tego czy powinniśmy czy nie przypominać ludziom o Polsce Luowej, i w jaki sposób. Dla wielu temat ten jest kontrowersyjny, i gdyby taka placówka powstała, zapewne następnego dnia pikietowali by pod jej bramami przeciwnicy- wykrzykując hasła "Wolna Polska!" i "Precz z komuną!". A szkoda, bo podobne muzea z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach min w Niemczech, Czechach czy Estonii. 

www.skarby.com.pl

Ostatnim tematem jaki chciałbym poruszyć, kiedy piszę o pamięci jest temat Krakowskich Fortów. Pewnie wielu o nich słyszało, ale jedyne z jakimi się spotkało to Fort Kleparz i Lubicz. Pamiętajcie jednak, że rejon Krakowa usiany jest przeróżnymi buowlami i konstrukcjami, których przeznaczeniem było bronić miasta w razie ewentalnego ataku. Konstrukcje te dziś są zapomniane, zazwyczaj zarośniete i niedostępne dla zwiedzających, ale warte zobaczenia. Oczywiście różne z tym oglądaniem jest, zwłaszcza od strony prawnej, ale tym zajmę się następnym razem. Dziś chciałem tylko przypomnieć o tych fantastyczncyh budowlach, które stoją zapomniane, rozkradane czy niszczone na potrzeby przebudowy kolejnych części miasta. Dlaczego nie może przekształcić ich w kolejną atrakcję Krakowa, dzięki ktorej miasto nie byłoby znane jedynie z Wawelu i Sukiennic? Czy Największa w Europie fotyfikacja nie jest warta uwagi? 

Najbardziej boli mnie jednak zarzut, który odnalazłem w jednym z artykułów na temat, w którym rozmówca oskarżał ludzi uprawiających paintball, o dewastowanie fortów- moim skomnym zdaniem, nie da sie ich zdewastować bardziej, a tak, przynajmniej spełniają funkcję w życiu miasta, a zarazem coraz więcej ludzi może je poznać. Może zatem warto byłoby niewielkim kosztem przywrócić kilka obiektów do funkcjonowania przekształcając je w centra paintballu? Myślę że nie jednen turysta byłby zachwycony, mając możliwość uczestniczyć w bitwach w prawdziwych fortyfikacjach.

Do tematu fortów jak i Cytadeli Kraków powrócę niebawem, bo zajmującym jest on i szalenie ciekawym z punktu widzenia tak owdiedzającego jak i mieszkańca miasta, a cicho o nim jak makiem zasiał. 

Obiecuję także kilka zdjęć co ciekawszych obiektów, abyście mogli zobaczyć na ekranie komputera to co z penością będziecie chcieli obejrzeć na własne oczy.

A póki co pozdrawiam z mokrego i zimnego Karakowa, i zostawiam wam nagranie zespołu Nipu, ot tak by zaczerpnąć nieco z piwnicznej muzyki Krakowa.

Niezależny Recenzent Miejski

PS. trzymajcie kciuki by jak najszybciej rozpoczął się sezon grzewczy :D



piątek, 27 sierpnia 2010

Koniec architektury

Witajcie, 

Dziś krótko i na temat. Temat bardzo aktualny bo związany z przestrzenią życiową Krakowa, a dokladnie jego architekturą. 

Jako że od jakiegoś czasu mam okazję przejeżdżać cały Kraków tramwajem (od pętli do pętli), mam sporo czasu na obserwowanie architektury. Nie żebym nie robił tego wcześniej, spacerując po ulicach grodu Kraka, po prostu teraz jest więcej czasu, który mogę marnować wlepiając swój wzrok w okno tramwaju. 

Co z tych obserwacji wynika? Doszedłem do prostego wniosku. Po 89 roku, nie wybudowano w Krakowie w zasadzie nic interesującego. Straszne gromy posypią mi się na głowę, bo oto zostanę okrzyknięty fanatykiem broniącym starych budynków lub zwariowanym estetą. Nic bardziej mylnego. Moje stanowisko opiera się na postej analizie. Przed nastaniem nam nowego systemu, kiedy średnio dbano o kompozycję miasta, i nikomu nie przeszkadzało budowanie nowoczesnych budynków w obrębie starego miasta, realizowane były ciekawe eksperymenty, które weszły nie tylko do kanonu budownictwa, ale także stanowią  element tożsamości samego miasta. Wystarczy wspomnieć o Hotelu Forum, Biprostalu, sławnych niedawno "Żyletkowcach", budynku "Stu balkonów" czy architekturze Nowej Huty. Wszystkie te konstrukcje ze swym ciągle żywym avatarem "Szkieletorem" są rozpoznawalne niemal w całej Polsce i utożsamiane z Krakowem.

Co zatem wybudowano po transformacji, w dobie wolności i doborbytu, co przykuwa uwagę a zarazem jest supernowoczesne nie tylko poprzez swoją konstrukcję ale i design? Myślę, szukam i przychodzi mi na myśl tylko Galeria Krakowska- do której już się przyzwyczaiłem i uważam ją za nie tylko ambitny ale i ciekawy projekt, oraz Opera Krakowska, która co tu dużo pisać, nie należy do najlepszych projektów. 


Dlaczego jednak uparłem się na tę  brutalna architekturę, którą przedstawiłem niczym ikonę Krakowa? Dlatego ponieważ jest pomimo upływu lat, ładna i estetyczna. Zawiera w sobie wszystkie elementy, ktore przemawiają za tym by uznawać ją za nadal nowoczesną. Hotel Forum- bryła zawieszona nad Wisła, wydaje się lewitować ponad powierzchnią ziemi. Nowa Huta- miasto estetyki i użyteczności, nieraz przytłaczające swym ogromem by niekiedy oczarować podcieniami i ukrytymi w strzelistych balkonach ogrodami. Biprostal- wyzwanie rzucone okolicznej, niskiej i klasycznej zabudowie, podkreślający swą odmienność modernistyczną mozaiką i zastosowanymi materiałami. I w końcu Szkieletor- niemy symbol upadku socjalizmu. Budynek, mający być pierwszym z wielu na Krakowskim "Manhatannie", a w efekcie, przez wiele lat stanowiący nie lada problem dla miejskich urbanistów, którzy nie wiedzieli co począć z jego nagą, niedokończoną konstrukcją.

Co powoduje, że dziś choć technika jak i możliwości sa większe, w Krakowskiej architekturze wieje nudą i szarością? Choć architekci prześcigają się w tworzeniu nowych konstrukcji, to wszyscy, obawiają się negatywnych opini, mówiących, że w Krakowie już nie można, nie da się, nie wolno budować nowocześnie by nie naruszyć wizerunku starówki. Gratuluję takiego podejścią, oby tylko Kraków nie skończył jak Bolonia, w której uszanowanie dla starej zabudowy przerodziło się w monotonię i nudę  wyzierającą z każdego zaułka- bo nowych projektów tak tam jak i tu brakuje. 

Z wiejącego architektoniczną nudą miasta 

Niezależny Recenzent Miejski. 

Ps.

Ktoś napisał kiedyś, że normy dotyczące zabudowy zabiły indywidualność architektury. Podpisuję się pod tym z całą stanowczością. 

Ps.2

Fakt, moja wina, chodziło mi to po głowie i chodziło, i zapomniałem o muzeum nadwiślańskim, które jest ciekawe, ale szczerze? Nie targa serduchem tak jak pobliski hotel Forum. 

Co do Łagiewnik, to średnio- kanonem to się nie stanie i za 30 lat wątpię by ktoś do tegoż budynku wzdychał, zwłaszcza dodawszy plany rozwojowe 'konglomeratu" oraz projekt iluminacji. 

niedziela, 8 sierpnia 2010

Tańczyć w jaskini przyszłości na wysokościach Krakowa

Witajcie, 

Nowe spostrzeżenia plus nowy materiał. Mieszanka owocuje radosnym gajem pełnym owoców- słodkich i soczystych. 

- O'rly?

- Taa:)

W ubiegły piątek Kraków jakby przygasł. Nie było koncertu w Awarii ni w innych nawiedzanych przeze mnie miejscach. Na rynku grała Katalońska muzyka, ale miasto, pogrążone w wieczornych pomrukach odległej burzy zdawało się zasypiać. Pomyślałem trudno, nie będzie dziś muzyki na żywo, ale oto przed oczami pojawił się news, o koncercie nie dość że intrygującym, to jeszcze odbywającym się w miejscu którego nie znałem. Można spróbować- z tą myślą udałem się w kierunku skrzyżowania ulic św. Tomasza i Jana. Szukałem chwilę klubu, ale nie znalazłem. Mocno tym faktem podłamany już miałem odpuścić, ale oto podbiegł do mnie chłopak z parasolem, i zapytał czy nie mam ochoty posłuchać fajnego koncertu w klubie obok. 

- World Trans System?

- No tak właśnie nazywa się kapela, która gra dziś. 

- Wybawicielu! Daj dwie wejściówki i pokaż gdzie znajdę tę niecną knajpę której szukam od 15 minut!

Znalazłem. 5 metrów ode mnie. Co śmieszniejsze nie zauważyłem głównej postaci WTS, stojącego w drzwiach do klubu INTRO  Simeon'a Lenoir.

Ślepyś...

Niemniej, po odnalezieniu Niezależnej, szybko udaliśmy się na miejsce by posłuchać koncertu, na który już niemało się nakręciłem. 

Słów kilka o miejscu zwanym INTRO

Klub Intro, znajduje się w tzw. "Zaułku niewiernego Tomasza" czyli we wnęce jaka znajduje się po prawej stronie skrzyżowania ul. Jana i św. Tomasza, idąc od rynku. Obok, znajdziecie knajpki takie jak Dym, Pod Dorożką czy Camelot. Laaaaansem powiewa, wiadomo bowiem, że w żniwa pod Dymem gromadzą się tłumy, po to tylko by być widzianymi. Co ciekawe w klubie Intro, nie panuje ścisk, ani nachalna atmosfera, towarzysząca sąsiadom. Jest spokojnie, delikatnie i intrygująco. Ściany w kolorze brudno- szarym pokryte są kolumnami cyfr, przypominającymi te jakie znamy z kultowego już filmu Matrix. Ale to nie wszystko. Wysokie wnętrze zostało zaaranżowane by, przynajmniej w moim mniemaniu przypominać jaskinię. Nie bójcie się, ściany nie zostały sztucznie dostrojone kamieniami czy mchem. Chodzi o wysokość, która gdzieś tam gubi się w cieniach, oraz lampy, które mnie skojarzyły się z stalaktytami, nisko zwisającymi w grupach nad stolikami.Kinkiety utrzymane  w podobnym designie podświetlono dodatkowo pomarańczowym kolorem co sprawia wrażenie że to nie kawałki zagiętej rury ale obrośnięte fluorescencyjnymi porostami wytwory skalne. Taki to nowoczesny a zarazem intrygujący wygląd ma wnętrze klubu. Dodatkowo zastosowano podział na trzy sale. Pierwsze dwie są rozdzielone jedynie poprzez ustawienie stolików i wysokich na metr przegród wyrastających z podłogi. Optycznie mamy dwie sale w rzeczywistości jedną. Znajdziecie tutaj bar i mini scenę. Po za nimi mieści się wąski korytarz, w który udało się wkomponować dodatkowe stoliki i wygodne siedziska. Całość wywiera wrażenie niby jaskini, zlokalizowanej wśród nowoczesnej techniki. Siedziska, czy raczek pseudo sofy to bardzo ważny punkt programu. Jak wiadomo, to one właśnie a nie krzesła, są najwspanialszym elementem w klubach, lecz z nieznanych przyczyn właściciele nieczęsto decydują się na ich użycie. Szczerze powiedziawszy, w okolicach rynku, można policzyć na palcach wszystkie kluby posiadające te meble na swoim wyposażeniu, a im dalej od rynku tym gorzej. Podsumowując, jeśli chcecie wybrać się do ciekawego klubu niedaleko rynku, porozmawiać czy napić się piwa możecie spokojnie iść do Intro, dodatkowo zbierzecie klika gwiazdek lansu, mając świadomość przebywania w tak bliskiej okolicy Dymu... :P

Lanssssssss ;)


Ale, ale. Wróćmy do koncertu. Troszkę się przeciągało, przeciągało, ale wreszcie w niepełnym co prawda składzie World Trans System wyszedł na scenę (w osobie wspomnianego wcześniej Simeon'a Lenoir). Muzyka, jaką zaprezentował przesycona jest rytmem, który hipnotyzuje i wciąga. Monotonnie wybijany na bębnie rytm, plus brzmienie gitary, skutecznie odcinają od świata, który gdzieś tam spoza okien spogląda na nas oczami przechodniów i turystów. Nie będe rozpisywał się o samym artyści, miast tego obejrzyjcie sobie sami bardzo fajny filmik o nim i jego projekcie.

Opiszę moje wrażenia. Muzyka, której dane mi było słuchać, jest dla Krakowskich scen egzotyczną. Ot pojawia się czasami w wykonaniu Que Pasa, ale nie widać jej na mapie nocnego Krakowa zbyt często. Dlatego koncert był dla mnie nie tylko sposobem na spędzenie czasu w piątkowy wieczór, ale i możliwością prawdziwego zrelaksowania się w przyjemnym otoczeniu. 

Całokształt naruszał nieco taniec dwóch tancerek, który nie pozwalał do końca skupić się na samym artyście i jego muzyce. Choć z drugiej strony taniec hipnotyzował dodatkowo :) Koniec końców, mogło się podobać, ale też mogło wymieść całą publiczność, której takie zmiany w jadłospisie nie pasują do ich menu. Mnie rozbawiło, i przyniosło skojarzenie z dyskotekami ameryki południowej, które działają w taki właśnie sposób, że artysta z gitarą gra na scenie, wokół niego kłębią się gibkie dziewczęta a pod nimi tańczy zgraja okolicznych ludzi mających ochotę w taki właśnie sposób się rozerwać. Oczywiście może też kojarzyć się to z legendarną telenowelą "Zbuntowany anioł" (słusznie).



Poniżej kilka klipów WTS, dla chętnych oraz adres MySpace projektu dla chętnych do zobaczenia go na żywo. Tak, tak! Wystąpią jeszcze w Krakowie, a najbliższy koncert w Hostelu Giraffe 10 sierpnia, potem 11 znów pojawią się w Intro, więc macie możliwość sprawdzenia nie tylko jak gra WTS, ale i zobaczenia klubu. 

WORLD TRANS SYSTEM NA MYSPACE



Sprawa druga, Szkieletor....

Tamta da da!

Oto zapowiedziano, że zakończył się wstępny proces projektowania a zarazem uzyskiwania (błagania) konserwatora zabytków, o zezwolenie na prace. Co prawda nie ma jeszcze zezwolenia na budowę, ale zdesperowani urzędnicy miejscy zrobią już chyba wszystko by pozbyć się elementu nieukończonego wieżowca, szpecącego miasto. Co ciekawe, jak zwykle udaje się to dopiero przed wyborami, ale o tym, że w Polsce nie ma niczego bezinteresownie, wie już chyba każdy :)

Niemniej projekt przebudowy, remontu, dokończenia- zwał jak zwał, budynku NOT, wygląda nie tylko przyjemnie dla oka, ale i bardzo profesjonalnie. Nie mamy już złotych kopuł, ani klockowatych betonowych budynków, a pojawia się przed nami eleganckie i przejrzyste w zabudowie centrum biznesu i usług, zajmujące całą powierzchnię znienawidzonej przez estetyków zabudowy miejskiej, działki przy rondzie mogilskim. Miejmy nadzieję, że projekt uda się szybko rozpocząć, i obok kampusu UEK, które zresztą też w rozbudowie, stanie budynek o elegancji jaką przedstawiają koncepcje przygotowane przez grafików. Co prawda już są tacy, którzy przypinają mu metkę staroświeckiego czy przestarzałego, ale szczerze powiedziawszy, wydaje mi się on pasować do klimatu i konserwatyzmu miasta. Poniżej kilka grafik przedstawiających nowe świecidełko miasta.